Architektura i showbiznes wydają się być biegunowo przeciwstawnymi ścieżkami kariery. Jednak Jersey Polomsky – jeden z najbardziej lubianych artystów
Historia Polski – która zmarła w zeszłym miesiącu w wieku 89 lat – została wykluczona z treningów
Jako architekt uczęszczał do szkoły teatralnej, organizacji rezerwującej miejsca dla proletariatu i członków Związku Młodzieży Polskiej. Kontynuowałby karierę wokalną trwającą sześć dekad – polskie Ministerstwo Kultury skomentowało jego śmierć: „Jego przeboje śpiewano w całej Polsce”. Ani muzyczny rewolucjonista, ani zdeklarowana gwiazda muzyki pop, zamiast tego interpretacja ciepłych i energetycznych piosenek Połomskiego.
Tak bardzo kochał.
Droga do sławy Polomskiego rozpoczęła się w połowie lat 50., kiedy podróżował 105 mil na północ od Warszawy z rodzinnego Radomia. Odrzucony przez szkołę architektoniczną i chcący uniknąć wcielenia do wojska, zapisał się do państwowego liceum teatralnego, pozornie tylko dzięki sile.
Doświadczenie śpiewu w jej chórze szkolnym. Ale kiedy już tam był, Połomski był uzależniony: „Zrezygnowałem z architektury. Złapałem bakcyla” – wspominał później.
W szkole teatralnej Połomski spotkał człowieka, który zmienił bieg jego życia. Ludwig Czempoliński był jednym z najpopularniejszych aktorów tamtych czasów i profesorem tej szkoły. Zasugerował Połomskiemu zmianę swojego prawdziwego nazwiska – Pająk (pająk) – na coś, co dobrze wyglądałoby na playliście. Zachęcał młodego człowieka do rozwijania się przede wszystkim jako piosenkarz.
Połomski nie tracił czasu i przyjął radę Sempolińskiego. Kończąc studia w 1957 roku, gdy Polska wkraczała do poststalinowskiej polityki, występowała w nowo otwartym Teatrze Studio Baffo w Warszawie, ale zaczęła też śpiewać w państwowym radiu. Rok później został wybrany najpopularniejszym polskim piosenkarzem na falach radiowych. Choć legenda głosi, że Polemski rzeczywiście wygrał, tylko Mieczysław Fogg, ukochany przedwojenny aktor, zdołał go pokonać, ale Władysław Szpilman z Polskiego Radia (rozsławiony przez Polańskiego Pianista) uznał za niewłaściwe, że został tak namaszczony na tak wczesnym etapie swojej kariery.
Lata 60. i 70. to złoty wiek Połomskiego. Miał cały urok francuskich śpiewaków chanson, ale zwłaszcza w porównaniu z Charlesem Aznavourem, Połomskiemu brakowało swobodnego stylu swoich francuskich odpowiedników, zamiast tego jego niewiarygodna peruka stała się znakiem firmowym.
Połomski nie był innowatorem. Kiedy spróbował jakiegoś współczesnego
Western Songs – Jego ekstrawagancka wersja Dom wschodzącego słońca Nastąpiło to trzy lata po sukcesie Animalsów – trzymał się ultra-populistycznego materiału, wspieranego głównie przez państwowe radio. Jedna z najsłynniejszych pieśni Połomskiego, Cała sala śpiewa z nami (1967) (Cała sala śpiewa razem z nami), tego rodzaju popularny, łatwy do wspólnego śpiewania materiał. Połomski reinterpretował także stare piosenki. W 1972 roku ukazał się album z przedwojennymi przebojami, a dwa lata później zbiór kolęd.
Ale to właśnie ta domowa atmosfera była centralnym punktem atrakcyjności Połomskiego. Zdobył liczne nagrody na różnych państwowych konkursach piosenki i stał się wielką gwiazdą w Związku Radzieckim, choć niepokoiło go to, czego doświadczył podczas tamtejszej trasy koncertowej, wspominając później dzień, w którym zobaczył więźniów klęczących w śniegu na peronie kolejowym. To właśnie we Lwowie zaczął wątpić w system komunistyczny.
Rzeczywistość polityczna zapukała do drzwi samego Połomskiego na początku lat 80. Stan wojenny został ogłoszony w niedzielę rano 13 grudnia 1981 roku iw ciągu jednej nocy życie w Polsce zostało wywrócone do góry nogami.
Połomski miał pojechać do Ameryki, by zagrać serię koncertów. Mimo że
ograniczeń, pozwolono mu wyjechać i spędzi najbliższe trzy lata
Tam spektakl występował przede wszystkim dla polsko-amerykańskiej publiczności w Chicago i Nowym Jorku.
Połomski może zostać w USA na stałe i wygląda na to, że zostanie na jakiś czas. Ale Sołżenicyn wrócił do Polski zaraz po zniesieniu stanu wyjątkowego, kiedy studiował własne doświadczenia w Związku Sowieckim podczas podróży na Zachód w nowym i pilnym kontekście. „Nigdzie indziej nie widzę dla siebie miejsca” – mówi później – „życie tutaj jest bardziej intensywne niż gdziekolwiek indziej na ziemi”.
JERZY POŁOMSKI w pięciu pieśniach
Dom Wschodzącego Słońca (1967)
wydanie Połomskiego Dom wschodzącego słońca Miał trochę drżących angielskich akcentów, teatralne wokale, sekcję dętą i mroczną atmosferę, którą zapowiadały zwierzęta.
Cała sala śpiewa z nami (1967)
Opowieść o specjalnych mocach „walca hiszpańskiego” Cała sala śpiewa razem z nami Gitary flamenco i „ole!” Był pełny hiszpański smak z okrzykiem
Kiedy znowu zakwitną biele bzy (1972)
Kiedy znowu zakwitnie biały bez Tytułowy utwór z albumu przedwojennych przebojów Połomskiego. Legenda śpiewu lat 30. i rywal Polemskiego w plebiscycie ulubionych śpiewaków z 1958 r., Mikisław Folk, nagrany w 1932 r.
Bo z dzewiczyami (1973)
Wesoły Bo z kobietami… Odzwierciedla mobilność kobiet („Nie wiesz, czy to w tę, czy w tamtą stronę/ To jest absolutna prawda”). Połomski nagrał jej nową wersję w 2006 roku z satyrycznym zespołem rockowym Big Psyche.
Pójdźmy wszyscy do stajenki (1988)
Chodźmy wszyscy do stajni Tradycyjna polska kolęda, a Połomski nagrał w późniejszym życiu kilka płyt z takimi pieśniami. Jego związek z sezonem świątecznym, jego silna wiara religijna i status na całe życie
Jako kawaler można go nazwać polskim Cliffem Richardem.
„Przyjazny praktyk podróży. Miłośnik jedzenia. Bezkompromisowy rozwiązywacz problemów. Komunikator”.
More Stories
Polski premier Donald Tusk radzi patronom Nord Stream, aby „zachowali spokój”
Polskie akcje wzrosły w końcówce handlu; WIG30 zyskał 0,89% według Investing.com
Polskie akcje tracą w końcówce handlu; WIG30 spadł o 0,58% według Investing.com