Nagrodzono rozciągnięty sprint grupowy ulicami Lublina Olav Kooij (Jumbo-Wizma) ze swoim pierwszym zwycięstwem w World Tour w 1. etapie Tour de BoulogneOd razu obiecujący młody holenderski zawodnik zdobył koszulkę lidera 79. edycji wyścigu.
Drugi na długim, prawie całkowicie płaskim odcinku o długości 218 kilometrów, Jordi Meuse (Bora-Hansgrohe) pokonał na trzecim Bill Bauhaus (Bahrain-Victory).
Ostatni kolarz w pięcioosobowej ucieczce, Kamil Maleki (Lotto-Soudal), został złapany siedem kilometrów przed linią i większość fastmenów była już na miejscu, nie mogąc zapobiec poważnej kraksie na tyłach peletonu w pobliżu linii . Pierwszy sprint wyścigu.
Tak więc Kooij rusza na niedzielny etap, kolejny płaski bieg pomiędzy Selmem i Jamosem, jako lider wyścigu, który na papierze będzie miał kolejną szansę na zwycięstwo w bardziej bezpośrednim finale.
20-letni Kooij przyznał, że posiadanie u boku byłego zwycięzcy żółtej koszulki Tour de France Mike’a Deunissena było podstawą jego zwycięstwa, ponieważ jego kolega z zespołu poprowadził go przez ostatni, trudny odcinek techniczny. I doskonale wyczuwał, jakim punktem zwrotnym w jego karierze będzie odniesienie swojego pierwszego zwycięstwa w World Tour.
„Na linii startu jest wielu dobrych sprinterów, a także na poziomie World Tour, więc powiedziałbym, że to największe zwycięstwo w roku” – powiedział Kooij o swoim dziewiątym zwycięstwie w sezonie. „W tym tygodniu dążyliśmy do zwycięstwa na poziomie, więc zawsze jest dobrze, gdy go zdobędziesz”.
Jak to się rozwinęło
Ciepły, ale pochmurny dzień przywitał peleton na długiej scenie w historycznym Lublinie we wschodniej Polsce. W pierwszej godzinie wyścigu na 218,8-kilometrowym etapie do przodu ruszyli polska gwiazda Kamil Malecki (Lotto-Soutal), Sam Brandt (Team Novo-Nordisk), Jonas Abrahamsen (Uno-X-Pro Cycling Team), Patrick. Stosz, Mateusz Krabis (reprezentacja Polski) czysty. Jednak odmowa peletonu, aby otworzyć się na więcej niż pięć minut, mocno sygnalizuje ich przekonanie, że czeka go sprint grupowy.
Jumbo-Wisma, pracująca dla swojego młodego biegacza Coolge, Groupama-FTJ dla Arnauda Demareu i Deseuninck-Quick Step dla Marka Cavendisha, wszyscy byli chętni, aby utrzymać wszystko razem, a trio skutecznie zmniejszyło dystans do ucieczek na początku wyścigu. Głęboko na równinach wschodniej Polski.
Przy zdrowej średniej prędkości 43 km/h różnica została zmniejszona do mniej niż trzech minut, gdy w sporadycznych deszczach osiągnęła półmetek. Ale dopiero w czwartej kategorii podjazdy na 62 i 50 kilometrów Dobre i Wailaki, długie, nudne poprzednie wyścigi na gołych polach uprawnych wreszcie ustąpiły miejsca jakiemuś życiu.
Pośród konfliktu między tą piątką Abrahamsen wspiął się na góry Dobre i Wailaki, aby zdobyć pierwszego króla Jersey. Jednak ich przewaga w peletonie spadła do mniej niż minuty, gdy współpraca kwintetu uległa autodestrukcji, próbując ożywić lukę. Tymczasem Jumbo-Wisma nadal zwiększał presję.
W Nałęczowie Malecki zrzucił przyspieszenie Stosza na ostatniej premii premiowej, a wzrost prędkości był zbyt duży dla miejscowego bohatera Maleckiego przy barze, był samotnym żołnierzem mimo narastającego braku pewności siebie w swojej pracy. Długie, szerokie drogi wiejskie nie działały na jego korzyść. Zdając sobie sprawę, że jego szanse były nikłe, tłum wolał utrzymać tempo, niż ryzykować więcej awarii na trasie.
Mając 10 kilometrów przed sobą, DSM przyłożyło ramię do złożonego koła, podczas gdy Maleki walczył na swoim motocyklu i rozglądał się, starając się trzymać z daleka wbrew wszelkim przeciwnościom. W końcu nastąpiła niewielka, ale równomierna fala do słupa i peleton zatrzymał się z rykiem, gdy wszyscy skręcili na prawą stronę drogi.
Żadna z drużyn nie była w stanie kontrolować szybko schnących, płaskich dróg, a z Bahrain Victorious uderzającym w przód, kraksa na dwa kilometry do przejechania całkowicie podzieliła tył peletonu. Według wstępnych raportów Sam Oman (Jumbo-Wizma), Steve Williams (Bahrain Victorious) i Mark Badun (EF Education-Easypost) byli wśród kontuzjowanych, ale wszystkim udało się ukończyć wyścig.
Następnie para jumbo-wisma Deinissen i Kooij ruszyła na ostatnią grind pod górę i 200 metrów do przodu, gotowa do drogi. Jak powiedział później Kooij, brak odległości między ostatnim zakrętem a metą sprawił, że wyprzedzenie go było prawie niemożliwe i pomimo tego, że Bauhaus pchał go do końca, 20-latek był w stanie się bronić. Trudne, ale zasłużone zwycięstwo.
Dla Kooija pierwsze zwycięstwo w World Tour w jego karierze stanowiło znaczący krok w awansie 20-latka w hierarchii sprinterskiej i stanowiło formę sportowej zemsty po dwóch porażkach w tym samym wyścigu w zeszłym roku.
Tymczasem dla Jumbo-Wisma to ostatnie zwycięstwo jest kolejnym sukcesem po druzgocących zwycięstwach w Tour de France i Tour de France Femmes. Jak zwykle więcej biznesu dla holenderskiego zespołu, ale skup się na sprintach z uderzeniem o nowej, bardziej obiecującej nazwie.
Kierowani wynikami Pierwsza jazda na rowerze
More Stories
Polski premier Donald Tusk radzi patronom Nord Stream, aby „zachowali spokój”
Polskie akcje wzrosły w końcówce handlu; WIG30 zyskał 0,89% według Investing.com
Polskie akcje tracą w końcówce handlu; WIG30 spadł o 0,58% według Investing.com