Nawet w złotym wieku teatru muzycznego przedstawienia często kończyły się po przerwie, co skłoniło krytyków do wymyślenia nazwy tej choroby. „Problem drugiego aktu” jest prezentowany na wiele sposobów: wytrącone z równowagi piosenki, desperackie cięcia, nielogiczne kryzysy i pochopne postanowienia. Jednakże wszystkie symptomy aktu drugiego wynikały z tego samego podstawowego warunku: ambicji aktu pierwszego.
Nic więc dziwnego, że powstał nowy musical, tak ambitny jak „Piekielna kuchnia„, na wpół autobiograficzna szafa grająca oparta na życiu i katalogu Alicii Keys, rozczarowuje po przerwie w programie, wpadając prosto w doły, których sprytnie unikała przez pierwszą połowę. Co jest zaskakującego w tym obiecującym programie, który rozpoczął się o godz. Teatr Publiczny w niedzielę z zamiarem Oczywistym przeprowadzką na Broadway jest to, jak ekscytujące było to już wtedy.
W każdym razie dla mnie niespodzianka. Uważam, że szafy grające – zwłaszcza biograficzne, jak „Motown„I „MJ” – nieuchronnie dodaje do normalnych trudności w konstrukcji muzycznej wyjątkowe trudności związane z pochodzeniem. Zaangażowanie oryginalnych artystów (lub ich majątków) prowadzi do historycznego lukrowania. Pośpiech w zdobywaniu wszystkich szczytów prowadzi do starannie dobrane CV. Zmiany w katalogu, napisane z innego powodu, nie popychają akcji do przodu, a ponieważ te piosenki są zaletą serialu, w końcu wstrząsają historią.
Jednak Keyes, współpracując z dramatopisarzem Christopherem Diazem i reżyserem Michaelem Greifem, pokonuje większość tych pułapek już w pierwszej godzinie serialu, kształtując historię z werwą i niezwykłą skutecznością. Film przedstawia głównych bohaterów (17-letnia Ali i jej samotną matkę Jersey), pierwotną scenerię (dzielnica Hell’s Kitchen w środkowym Manhattanie pod koniec lat 90.) oraz parametry fabuły (pragnienie Ali bezinteresownie). i sztuka) oraz źródło zbliżającego się konfliktu (moja matka).
Jednocześnie zanurza nas w muzyce, aby ugruntować światy, w które nas zabiera, wykraczające poza R&B i pop, z których znany jest Keys. W przepięknej sekwencji w windzie Ali spotyka operę, jazz, merengue i klasyczny fortepian, schodząc z jednopokojowego mieszkania na 42. piętrze, które dzieli z Jerseyem, aktorem, który w pewnym momencie łączy dwie prace. (Budynek Manhattan Plaza zapewnia niedrogie mieszkania dla artystów.) Potem, gdy Ali dociera na ulicę, otacza ją ogromny szum dźwięku; Wygląda na to, że cały Nowy Jork śpiewa, gra i tańczy w ekscytującej, kontekstowej choreografii Camille A. Brązowy.
Zaledwie kilka minut po rozpoczęciu pokazu silnik był już w pełni sprawny. Wiemy, że będzie to historia miłosna matki i córki, ponieważ Jersey (Shoshana Penn, ciepła i ognista) stara się zapewnić Ali nakarmioną i bezpieczną. Chociaż rasa nie jest między nimi oczywistą kwestią, Jersey jest biała, Ali jest dwurasowa, a Ali (Maliah Joy Moon w porywającym debiucie) będzie stopniowo odciągana od dławienia matki przez szerszą grupę ludzi, które spotyka.
Jedną z nich jest pianistka klasyczna, panna Lisa Jane (cudowna Kesia Lewis), która zażąda od Ali, aby pobierała u niej lekcje – choć w rzeczywistości Keyes rozpoczął naukę w wieku siedmiu lat, a nie siedemnastu. I na ulicy, w rytm muzyki z 2003 roku. Naciśnij „You Don’t Know My Name”, a Ali flirtuje z perkusistą o imieniu Nock (Chris Lee, uroczy jak ciasto), mimo że ma około dwudziestu lat. Będzie się opierał – na początku.
I tak w 11 utworach Act One stawia pierwsze ambitne cele: poszerza horyzonty serialu na szerszy świat, w którym rozgrywają się wydarzenia (nie jest to sprawiedliwy świat dla młodych czarnych mieszkańców Nowego Jorku) i pogłębia naszą kulturę. Znajdź głównych bohaterów poprzez konflikt. Jest też humorystycznie: Diaz – którego pro-wrestlingowa zabawa „The Elaborate Entrance of Chad’s God” była finalistką nagrody Pulitzera – ratuje tę historię przed zbytnią powagą. Podobnie Creedy Greif, którego ciągłe zarządzanie tonem i napięciem wydobywa dramaturgię z historii, która w innym przypadku mogłaby być zbyt domowa.
Wraz z Keys rozwiązują lub przynajmniej opóźniają wiele problemów z szafą grającą. Koncentrując się tak wąsko na zaledwie kilku tygodniach życia Ali, „Hell’s Kitchen” przedkłada potencjał dramatycznej głębi nad najważniejsze momenty w karierze. I nie jest to zbyt cukierkowe: Keys wydaje się doskonale przygotowana do przedstawienia swojej aspiracyjnej postawy jako hormonalnej nastolatki odpornej na zdrowy rozsądek, a 21-letnia Munn jest bardzo mądra i nieustraszona, przedstawiając ten złożony portret.
Co najważniejsze, piosenki Keysa, a nawet hity takie jak „Fallin’”, „If I Ain’t Got You” i „No One” pasują do historii (i do ust różnych postaci) bez większego zaciemniania. Jeśli tego nie zrobią, sytuacja zostanie skutecznie rozpoznana. Kiedy Ali w końcu spędza noc z Nok – w samą porę, zanim różne wątki fabularne połączą się w szokujące wydarzenie pod koniec pierwszego aktu – przyjaciółka Ali, Tiny (Vanessa Ferguson), jest zdenerwowana, bo to ma być niespodzianka . Bezkompromisowa historia skupiona na kobietach. „Świat należy do niej, ponieważ ma teraz mężczyznę?” – narzeka, przerywając „Girl on Fire” z 2012 roku, który został tutaj zmieniony jako optymistyczna piosenka „Jestem na szczycie świata”. – Tym właśnie się zajmujemy?
Niestety, „czy to właśnie robimy?” Tak się czułem, gdy zaczął się drugi semestr. Jakby twórcy nie mieli już czasu na pomysłowość – mimo że Keyes i Diaz pracowali nad „Hell’s Kitchen” od ponad dekady – jego dowcip skupia się na wykładach, podczas gdy historia, zwłaszcza Jersey, staje się niejasna. Napięte relacje z ojcem Ali, tutaj pianistą jazzowym, choć w rzeczywistości stewardesą, noszą wyraźne znamiona dramatycznej krzywdy. (Z drugiej strony gra go Brandon Victor Dixon, ludzki afrodyzjak, wokalny i nie tylko.) Kłótnia między Jersey a panną Lisą Jane wydaje się podobnie wymyślona, dopóki nie zostanie rozwiązana w pozorny sposób patosu. I pomimo umiejętności Bean, miłość Jersey do córki, będącej sercem serialu, gubi się, próbując to skomplikować.
Piosenki z drugiego aktu podążają tym śladem. To nie przypadek, że trzy nowe, napisane przez Keyes Productions, z których wszystkie są dobre, znajdują się na szczycie programu. I choć dobrze skonstruowane musicale zazwyczaj mają w drugiej połowie znacznie mniej piosenek niż w pierwszej, aby zrobić miejsce na złożoność rozwiązania fabuły, jest 14 piosenek, które kończą się pobłażliwie, choć nieunikniony, hymnem Nowego Jorku z 2009 roku. Umysł”. W rezultacie „Hell’s Kitchen” staje się niemal tym, czego początkowo próbowała uniknąć: wysypiskiem śmieci.
Ale ponieważ te hity nie bez powodu są hitami, słuchanie ich nadal sprawia przyjemność. Wokale (pod dyrekcją Dominica Volacaro), aranżacje i orkiestracja (wykonane przez różnych rąk, w tym Adama Blackstone’a, Toma Kitta i samą Keys) są ekscytujące, choć dziwnie niezrównoważone w projekcie dźwiękowym Garetha Owena. Scenografia ewakuacyjna (autor: Robert Brill), wyraziste projekcje (autor: Peter Negrini), nasycone oświetlenie (autor: Natasha Katz) i często absurdalne kostiumy (autor: Dede Aite) są gotowe na Broadway.
Mam nadzieję, że „Hell’s Kitchen” też będzie taka. Oczywiście wiele musicali przenosi się bez rozwiązania problemów pierwszego aktu, nie mówiąc już o drugim akcie. Tutaj byłoby szkoda. Chociaż odkrycie Ali, że sztuka to miłość, z mężczyzną lub bez, jest zbyt bogate, aby dotrzeć do szerszej publiczności, a milion innych dziewcząt jest w szoku, nie jest to doskonale opowiedziane.
Piekielna kuchnia
Do 14 stycznia w Public Theatre na Manhattanie; publictheater.org. Czas trwania pokazu: 2 godziny i 30 minut.
More Stories
Cate Blanchett twierdzi, że we współczesnym społeczeństwie panuje „wyraźny brak wstydu” | Cate Blanchett
Koreańska piosenkarka popowa Taeil opuszcza grupę śpiewającą z powodu oskarżeń o przestępstwa na tle seksualnym
Ojciec gwiazdy „Austina Powersa”, Heather Graham, ostrzega, że Hollywood „zabierze mi duszę”