Zawłaszczanie mediów jest jedną z głównych przyczyn odstępstw od demokracji w Europie Środkowo-Wschodniej. Wybory w Polsce w przyszłym miesiącu będą koncentrować się na rozsądnym pytaniu w referendum dotyczącym wysiłków UE mających na celu wypchnięcie nielegalnych imigrantów do kraju pomimo narastającego skandalu związanego z gotówką za wizę, który wstrząsnął obecną administracją.
Jarosław Kaczyński, lider rządzącej w kraju partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), czerpie ze schematów swojego węgierskiego premiera Viktora Orbána, podsycając strach przed ingerencją zagraniczną i wykorzystując nieformalną władzę. Wybory.
Rządy te korzystały z potrójnego zestawu nieformalnych narzędzi w celu skonsolidowania kontroli nad państwem i społeczeństwem. Po pierwsze, korupcja klientelistyczna ma kluczowe znaczenie dla kontrolowania władzy gospodarczej poprzez marginalizację przeciwników politycznych i gospodarczych. Po drugie, przechwytywanie mediów jest reakcją tych reżimów wykorzystywaną do wzmacniania wsparcia rządu i osłabiania głosów sprzeciwu. Po trzecie, rząd zmienia szanse poprzez głosowanie oraz przymus gospodarczy i polityczny, co ma negatywny wpływ na uczciwość wyborów. Wszystko to na tle działań prawnych UE przeciwko Polsce za ciągłe lekceważenie standardów demokratycznych i podstawowych wartości Unii Europejskiej.
W zeszłym roku po raz pierwszy Komisja Europejska uruchomiła mechanizm warunkowości w zakresie praworządności przeciwko Węgrom w odpowiedzi na odstępstwo od demokracji. Ten nowy instrument ma na celu ochronę interesów budżetowych i finansowych UE w obliczu naruszeń przepisów, takich jak nieprawidłowości systemowe w zamówieniach publicznych.
Bruksela wstrzymała rządowi Orbána prawie 28 miliardów euro; Obejmuje to pełny udział kraju we współfinansowaniu na lata 2021–2027 wynoszący 22 mld euro oraz 5,8 mld euro w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności. Tymczasem Polska nie ma dostępu do aktywów mających na celu pomoc w walce z Covid-19 o wartości ponad 35 miliardów euro.
To niewątpliwie odzwierciedla zakres działań UE. Jednak to zaangażowanie w wykorzystanie finansów jako dźwigni, choć stanowi innowacyjny krok w europejskim zarządzaniu, nie jest ścieżką, która sprawi, że ani Fidesz Orbana, ani PiS nie staną na nogi.
Powodem jest brak woli politycznej, aby Rada Europy i Komisja Europejska egzekwowały zasady. Zarówno Fidesz Orbana, jak i PiS Kaczyńskiego wykorzystują boisko pozalegalnie i za kulisami, aby marginalizować swoich przeciwników i uciszać krytyczne poglądy, co jest trudne do zauważenia.
Wielu Europejczyków nie zdaje sobie sprawy, w jakim stopniu obie administracje osłabiły mechanizmy kontroli i równowagi oraz podkopały instytucje demokratyczne w swoich krajach. Nie jest to zaskakujące, ponieważ żaden z nich nie stosuje jawnie represyjnych metod w dążeniu do swoich celów: raczej obaj instrumentalizują prawo, aby dostosować je do swoich autorytarnych celów.
Każdy kraj osiąga to na różne sposoby. W Polsce poparcie dla partii i nepotyzm to kluczowe cechy instytucjonalnego klientelizmu. Doprowadziło to do bezprecedensowego wzrostu liczby krewnych i sojuszników PiS w nieprzejrzysty sposób obejmujących najwyższe stanowiska rządowe, co z kolei pomogło Kaczyńskiemu utrzymać kruchą koalicję.
Tymczasem na Węgrzech zasoby państwowe są w dużej mierze dystrybuowane odgórnie i skupiają się na osobistej sieci Orbána. Efektem jest całkowity monopol państwa i głównych sektorów gospodarki. Co więcej, na Węgrzech rośnie liczba firm zagranicznych skarga O próbach wrogiego przejęcia przez rząd. Miał ich zastraszać różnymi taktykami, m.in. wykorzystując zdobytą prokuraturę.
Obie partie łączy wspólna cecha polegająca na tym, że obie sprawują władzę nieformalnie poprzez przechwytywanie mediów oraz wykorzystują wpływowe osoby i instytucje rządowe do uciszenia lub neutralizacji mediów niezależnych od rządu. Na przykład PiS przekształcił polskiego nadawcę publicznego w państwowe narzędzie propagandy, co miało swoje uzasadnienie w przejęciu państwowego koncernu naftowego PKN Orlen Polska Press Media. W rezultacie najbliższy sojusznik polityczny Kaczyńskiego, Daniel Obajtek, kontroluje obecnie 20 z 24 polskich gazet regionalnych, ponad 120 magazynów lokalnych i 500 internetowych serwisów informacyjnych. Te dwa imperia medialne współpracują, aby forsować narrację, że Donald Tusk jest głównym kandydatem opozycji w przyszłomiesięcznych wyborach. Współpracuje Z Niemcami i Rosją zniszczyć państwo polskie.
Na Węgrzech sytuacja jest jeszcze gorsza. Origo I indeksNajwiększy w kraju internetowy portal informacyjny, wcześniej niezależny Brać przez prosieroce interesy związane z biznesmenem Miklosem Vaszilym. Origo Obecnie prorządowy, często oskarżany o szerzenie teorii spiskowych i fake newsów. indekspo zmianie kierownictwa jego załoga masowo podała się do dymisji i obecnie ustała otwarta krytyka węgierskiego rządu. Tymczasem niezależna stacja Klubradio była Wymuszony Program nadawany przez organizację państwową składającą się z decydentów z ramienia Fideszu, na wątpliwych podstawach związanych z jej licencją.
W obu krajach krajowe organy ds. konkurencji i przejęte politycznie rady ds. mediów są wykorzystywane do wspierania mediów prorządowych – w wielu przypadkach poprzez zatwierdzanie fuzji i przejęć korzystnych dla rządu. Przykładem tego jest utworzenie Środkowoeuropejskiej Fundacji Dziennikarstwa i Mediów na Węgrzech w 2018 roku: organizacja składa się z 476 organizacji medialnych. zmieniony Do Fundacji Pro-Fidesz.
Ci, którzy próbują działać samodzielnie lub utrzymać swoją pozycję, stali się celami rządu. Wystarczy zapytać Zoltana Vargę, jednego z ostatnich szefów mediów na Węgrzech. Oficerowie.
Bruksela zareagowała, opowiadając się za formalnymi zmianami instytucjonalnymi w dyrektywach europejskich. W przeciwieństwie do litery prawa i sposobu jej wdrażania, Fidesz i PiS rozszerzyły swoje ataki na niezależne instytucje demokratyczne w swoich krajach, bez żadnych konsekwencji.
Na przykład w zakresie regulacji mediów w obu krajach unijna dyrektywa o audiowizualnych usługach medialnych nakłada wymogi formalne mające zastosowanie na poziomie ogólnounijnym. Można je jednak łatwo spełnić za pomocą tekstu dobrze opracowanego prawa krajowego i w ich obecnej formie przypominają ćwiczenia bokserskie – poprzez konfigurację i funkcjonowanie Węgierskiej Rady ds. Mediów, których należycie przestrzega. Wymogi UE są w zasadzie ustalane przez rząd i ich wdrażanie jest stronnicze.
Oznacza to, że w obecnej sytuacji UE utknęła w cyklu, w którym więdną podstawy demokracji w tych dwóch krajach. Zarówno Orbán, jak i Kaczyński chętnie trzymają się unijnych ram prawnych, twierdząc, że są zgodne z prawem krajowym. Jednak w procesie legislacyjnym brakuje podstawowych założeń demokracji.
Stanowisko UE jest zatem nie do utrzymania, ponieważ odnosi się do niektórych aspektów nieformalnej władzy, a inne ignoruje. Kiedy wybiera selekcję, musi odpowiadać w kategoriach bezwzględnych i nie może zasadnie twierdzić, że dokłada wszelkich starań, aby zapewnić standaryzację wartości w całym bloku europejskim.
Jeśli Polska i Węgry mają zostać uratowane przed krawędzią, potrzebne jest wieloaspektowe i trwałe podejście Komisji Europejskiej. Obejmują one natychmiastowe podjęcie działań prawnych przeciwko rządom obu krajów, zawieszenie na czas nieokreślony całego finansowania UE i skuteczniejsze egzekwowanie warunkowości.
Rząd węgierski zobowiązał się do zmniejszenia odsetka przetargów z udziałem jednego oferenta do poziomu poniżej 15%. Choć jest to znaczący krok, nie ograniczy on korupcji systemowej na Węgrzech. UE powinna wziąć pod uwagę, że sojusznicy Orbána nadal mogą nieformalnie wymykać się władzom: fałszywi oferenci mogą pokazać, że podążają za „konkurencją” na rynku, a zamówienia publiczne ponownie trafią do sojuszników premiera.
W kontekście przechwytywania mediów i ram regulacyjnych UE Komisja Europejska powinna bardziej szczegółowo definiować nieformalne uprawnienia, aby lepiej chronić integralność wspólnego rynku i wolność słowa. Aby uporać się z upolitycznieniem praw mediów i nadużywaniem reklamy państwowej, powinna na dużą skalę wykorzystać swoje wyraźne uprawnienia w zakresie prawa konkurencji i pomocy państwa, a także postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa.
Wielu w Brukseli będzie argumentować, że UE nie ma wystarczających uprawnień, aby przeciwdziałać odstępstwom od demokracji. Jednak nie jest to prawdą. Ma do dyspozycji wiele narzędzi i nie musi angażować się w ciągłe innowacje doktrynalne za każdym razem, gdy w państwie członkowskim dopuszczającym się przestępstwa wystąpi punkt zapalny.
Stwarza własne problemy, umożliwiając sieciowanie demokratyzacji w Polsce i na Węgrzech oraz utrzymując obecne, wadliwe podejście funduszy zasilanych kroplowo do przejrzystego wypełniania określonych warunków. Pozwala to zarówno PiS, jak i Fideszowi podejść do kwestii powierzchownie.
UE nie może zmniejszyć o połowę swoich kontaktów z administracjami, które nie mają zamiaru przestrzegać zasad bloku europejskiego. Jeśli te dwa kraje chcą chronić swoje demokracje, będą musiały grać twardo i wykorzystywać wszelkie dostępne im narzędzia.
„Przyjazny praktyk podróży. Miłośnik jedzenia. Bezkompromisowy rozwiązywacz problemów. Komunikator”.
More Stories
Polski premier Donald Tusk radzi patronom Nord Stream, aby „zachowali spokój”
Polskie akcje wzrosły w końcówce handlu; WIG30 zyskał 0,89% według Investing.com
Polskie akcje tracą w końcówce handlu; WIG30 spadł o 0,58% według Investing.com