24 listopada, 2024

MSPStandard

Znajdź wszystkie najnowsze artykuły i oglądaj programy telewizyjne, reportaże i podcasty związane z Polską

Real Madryt 5, Liverpool 2: śmiech Ligi Mistrzów na Anfield

Real Madryt 5, Liverpool 2: śmiech Ligi Mistrzów na Anfield

Liverpool, Anglia – Minęło trochę czasu, zanim frustracja, złość i zranienie wyszły na powierzchnię. Przez prawie godzinę we wtorkowy wieczór fani Liverpoolu patrzyli w agonii, jak ich zespół został fachowo rozmontowany przez Real Madryt.

Dopingowali podopiecznych Jürgena Kloppa po tym, jak zmarnowali dwubramkowe prowadzenie w pierwszej połowie. Wspierali ich, gdy Real Madryt prowadził 3:2, potem 4:2 i wreszcie 5:2, a przegrana zamieniła się w porażkę. Pozostali powściągliwi, gdy widzieli, jak ich sezon się rozpada, przeżywając jeden z najbardziej upokarzających wieczorów w znakomitej europejskiej historii Anfield.

Ale potem była przepustka: to była kropla, która przelała czarę. Po zakończeniu meczu, gdy tłum zaczął się nieco przerzedzać, Real Madryt zdecydował się na małą ucieczkę. Wślizgiwali się między i wokół swoich złamanych przeciwników. Dali im przelotny rzut oka na piłkę, a następnie odepchnęli ją w ostatniej chwili.

Kontynuowali grę przez minutę lub dwie, a gracze Liverpoolu pozostawali w tyle, gdy wyruszali na desperacką misję. To była skrajna zniewaga. Czym innym jest być pokonanym – zwłaszcza przez Real Madryt – a czym innym wyśmiewanie się. Kibice zaczęli gwizdać, a potem szydzić: W Realu Madryt, jego piłkarze gonią cienie w tym długim, nędznym sezonie.

Zwycięstwo Realu Madryt na Anfield nie jest żadną niespodzianką. W końcu to jest Real Madryt i to jest Liga Mistrzów. Ekscytujące odbicie Realu Madryt jest częścią pakietu. Co istotne, coraz bardziej dziwne jest to, że ktokolwiek inny zawracałby sobie głowę przystąpieniem do konkursu.

Zespół Carlo Ancelottiego udoskonalił ten powrót, przekształcając go w formę sztuki i biorąc go do sedna. W drodze po europejską chwałę w zeszłym sezonie, Real Madryt generalnie potrzebował pełnego okresu remisu w dwóch meczach, w tym dogrywki w rewanżu, aby rozpocząć cudowną odbudowę, która stała się ich wizytówką.

READ  Raport wykazał, że naruszenia NWSL były bardziej rozpowszechnione niż sądzono

Jedyną zmianą w tym sezonie – opartą na tym przewodniku – jest to, że usprawnił proces tak bardzo, że zajmuje teraz nie więcej niż pół godziny, z przerwą w środku na szybki posiłek.

O wiele bardziej imponujący niż fakt, że Liverpool został pokonany we wtorek, był zatem ich styl. Gdzieś w głębi tego zespołu Liverpoolu leży pamięć mięśniowa tego, czym był kiedyś, nie tak dawno temu. W końcu minęło zaledwie dziewięć miesięcy, odkąd rozegrano trzeci finał Ligi Mistrzów w ciągu pięciu lat, a Klopp jest na tyle pewny siebie, że jego spokojne dni będą się pogarszać, dlatego doradził fanom swojej drużyny – nawet po porażce – rezerwację. ich pokoje hotelowe za to.Ogólne arcydzieło.

Przez 15 minut można się było zastanawiać, czy ten etap i ten przeciwnik wystarczy, by przywrócić te duchy do życia. Liverpool szybko wyszedł na prowadzenie, dzięki Innowacyjne i odważne kliknięcie Od Darwina Nuneza, potem podwoił go, gdy Thibaut Courtois zapomniał jak trenować nogi i podał piłkę Mohamedowi Salahowi. W międzyczasie Salah zmarnował jeszcze dwie okazje. Oto wreszcie przebłyski, na które fani Liverpoolu czekali od miesięcy.

Potem marzenia nagle wyparowały, a rzeczywistość upadła. Vinicius Jr. strzelił niesamowitego gola, a następnie bramkarz Liverpoolu Alisson dał mu drugiego gola. Miało to wpływ na złamanie zaklęcia. Zegar wybił północ. Trzecie miejsce zajął Eder Militao. Karim Benzema uderzył piłkę, która trafiła w bramkę za cztery, a następnie przetańczył ją, mając miękkie buty i pewny dotyk, aby zdobyć pięć.

Nagle Liverpool wyglądał tak, jak przez większość sezonu: drużyna ze środka tabeli Premier League wpadła w ferworze niezręcznej i burzliwej zmiany. Tym razem różnica polegała na tym, że został zmuszony do gry w mistrza Europy.

READ  Twitter reaguje na Adriano Moraesa Kolanko Demetriousa Johnsona KO

Jak doszło do upadku Liverpoolu, do dziś pozostaje tajemnicą. Tysiące słów poświęcono w ostatnich miesiącach próbom zrozumienia, jak tak mozolnie tworzony zespół, połączony z takim intelektem, doświadczeniem i precyzją, może tak szybko i łatwo rozpaść się w szwach. Jak coś tak dobrego może w końcu okazać się tak kruche.

Wydaje się, że przyczyniły się do tego konkretne czynniki. Kontuzje oczywiście nie zaostrzyły niepowodzenia w modernizacji pomocy. Skutki ostatniego sezonu, w którym Liverpool stał się pierwszą angielską drużyną, która rozegrała wszystkie mecze we wszystkich rozgrywkach, do których się kwalifikowali – zdobywając dwa trofea, ale żadne nie pozostając dwoma najbardziej pożądanymi – są fizyczne i psychiczne.

Ale są też kwestie niematerialne, wątki teoretyczne i emocjonalne oraz zarzuty, które mogą przybrać jedynie formę pytań: Czy Liverpool był zbyt lojalny wobec rdzenia drużyny Kloppa? Czy zamieszki za kulisami i odejście kilku kluczowych członków personelu zakłóciły harmonię, nad którą klub tak ciężko pracował? Jeśli tak, czy miało to jakiś wpływ na wydajność?

Bez względu na powody, efekty były widoczne na boisku, przeciwko drużynie, którą Liverpool mniej niż rok temu – i całkiem słusznie – uważałby za równą sobie. Kiedy Klopp, oceniając ubiegłoroczny finał po raz pierwszy w tym tygodniu, skomentował, że był to mecz, który jego drużyna mogła wygrać, po prostu nie udawał odważnej twarzy.

Na razie jednak zatoka jest szeroka. Istnieje pokusa, by skupić się na głównych błędach – błędnej ocenie drugiego gola Alissona, jego statycznym wskazywaniu trzeciego gola, formie ciała Joe Gomeza przy czwartym – ale jest to bardziej wymowne niż drobiazgi.

To szybkość, z jaką Liverpool podaje piłkę i jest tylko odrobinę wolniejsza niż wcześniej. To odległości między jej graczami, trochę za duże, i spójność między jej liniami, teraz raczej szorstka. Jest w intensywności jego nacisku, złagodzone i w jakiś sposób zacienione.

READ  Trea Turner powraca, Phillies wybiera Johana Rojasa do Triple A – NBC Sports Philadelphia

Każdy element żywi się innymi, podkopując zaufanie i osłabiając cel, aż cały system wydaje się być nieodwracalnie uszkodzony. I w tym momencie Real Madryt, z tą aurą absolutnej pewności siebie, zaczął podawać piłkę, a piłkarze Liverpoolu nie byli w stanie ich powstrzymać, a ich upadek z wysokości, którą dzielili z tymi rywalami, dobiegł końca.