Kalifornijska Astra w niedzielę wystrzeliła dwa satelity NASA wielkości pudełka po butach z Cape Canaveral w ramach skromnej misji mającej poprawić prognozy dotyczące huraganów, ale tani dopalacz drugiego etapu firmy uległ awarii, zanim dotarł na orbitę i ładunki zostały utracone.
„Górny etap zamknął się wcześnie i nie dostarczyliśmy ładunków na orbitę” – napisała Astra na Twitterze. „Podzieliliśmy się naszym żalem z NASA i zespołem ds. Ładunków. Więcej informacji będzie dostępnych po zakończeniu pełnej analizy danych”.
Był to siódmy start małej rakiety „klasy Venture” Astra i piąta porażka firmy. Niedzielny start był pierwszym z trzech planowanych przez NASA samolotów, które miały wystrzelić sześć małych CubeSatów, po dwa na raz, na trzech orbiterach.
Biorąc pod uwagę nieco ryzykowny charakter polegania na małych CubeAatach wielkości pudełka po butach i rakiecie z bardzo krótkimi osiągnięciami, projekt warty 40 milionów dolarów wymaga tylko czterech satelitów i udanego startu, aby osiągnąć cele misji.
Kontrakt NASA przewiduje dwa ostatnie loty do końca lipca. Nie wiadomo jeszcze, czy Astra poradzi sobie z tym harmonogramem, biorąc pod uwagę niedzielną porażkę.
„Chociaż dzisiejszy start z Astrą nie przebiegł zgodnie z planem, misja zapewniła doskonałą okazję do nowych możliwości naukowych i startowych” – napisał na Twitterze szef naukowy NASA Thomas Zurbuchen.
Premiera nastąpiła w niedzielę i została opóźniona o 1 godzinę i 43 minuty, głównie po to, aby zapewnić odpowiednią temperaturę ładunku wspomagającego paliwo z ciekłym tlenem. Wreszcie, mając nadzieję na trzeci udany lot firmy na orbitę, inżynierowie Astry odliczali do startu o 13:43 czasu wschodniego.
Z pięcioma silnikami pierwszego stopnia generującymi 32 500 funtów ciągu, 43-metrowy 3,3-metrowy 3,3 wystrzelił z panelu 46 na stacji kosmicznej Cape Canaveral, robiąc dramatyczny pokaz dla mieszkańców okolicy i turystów cieszących się słonecznym dniem w pobliżu. plaże.
Pierwszy stopień zwiększył ładunek z niższej atmosfery i został dostarczony do pojedynczego silnika, który napędzał górny stopień rakiety.
Wszystko wydawało się działać płynnie, gdy około minutę przed zatrzymaniem silnika drugiego stopnia pokładowa „kamera rakietowa” pokazała błysk w wale wydechowym silnika. Widok z kamery pokazał im coś, co wyglądało na potknięcie, zanim wycięto klip wideo z pociskiem.
Celem misji NASA TROPICS jest monitorowanie ewolucji burz tropikalnych w czasie zbliżonym do rzeczywistego poprzez przelatywanie nad huraganami i innymi głównymi systemami co 45 do 50 minut oraz wysyłanie z powrotem danych dotyczących temperatury, opadów, pary wodnej i lodu w chmurach.
Ta szybka zdolność do ponownego przyjrzenia się, to znaczy czasu między przelotem satelity przez konkretny system burzowy, ma pomóc naukowcom lepiej zrozumieć, jak rozwijają się główne burze, oraz pomóc prognostom w lepszym przewidywaniu ścieżki i intensywności burzy.
„Naprawdę trudno jest zmierzyć huragany nadchodzące z kosmosu, ponieważ są bardzo dynamiczne, zmieniają się w minutowej skali czasu i muszą przestrzennie rozwiązać wszystkie cechy burzy, oczy i pasma deszczu” – powiedział William. Blackwell, główny badacz misji Tropis w MIT.
„Dzisiaj możemy mieć cztery lub sześć godzin, zanim poleci następny satelita. Dzięki tej konstelacji Cubesat z sześciu satelitów… możemy latać nad nią prawie co godzinę. Zobaczymy, jak zmieni się burza i będziemy w stanie lepiej przewidzieć, jak może się skondensować. Staramy się poprawić naszą przewidywalność”.
NASA płaci 8 milionów dolarów za trzy starty Astry, około 32 miliony dolarów na rozwój i testowanie kostek oraz jeden rok na analizę danych.
Misja TROPICS wiąże się z większym ryzykiem technicznym, niż zwykle akceptuje NASA — kostki, choć stosunkowo niedrogie, mało się powtarzają, a rakieta Astra Rocket 3.3 nie wykazała się wiarygodnymi osiągami — ale urzędnicy twierdzą, że potencjalny zysk naukowy uzasadnia projekt „wysokiego ryzyka”.
„Uwielbiam TROPIKI tylko dlatego, że to rodzaj szalonej pracy” – powiedział Zurbuchen w zeszłym tygodniu. „Pomyśl o sześciu sześcianach… patrząc na burze tropikalne z powtarzającym się czasem 50 minut zamiast 12 godzin”.
Po niedzielnej porażce napisał na Twitterze: „Chociaż jesteśmy w tej chwili rozczarowani, wiemy: podejmowanie ryzyka w ogólnym pakiecie naukowym NASA ma wartość, ponieważ potrzebne są innowacje, abyśmy mogli przewodzić”.
Chociaż kontrakt NASA obejmuje sześć kostek i wyrzutni, tylko cztery muszą być obsługiwane, aby spełnić wymagania kontraktu. W takim przypadku czas wizyty wynosiłby około godziny, powiedział Blackwill. Po włączeniu wszystkich sześciu, przerwa między nutami wynosiłaby od 45 do 50 minut.
Umieszczenie TROPICS na tym, co NASA nazywa rakietą klasy Venture z krótkim rekordem trajektorii, ma sens z perspektywy NASA.
„Zawsze denerwujesz się każdym startem, bez względu na to, jaki jest samochód” – powiedział Blackwill. Ale w tym przypadku „mamy wbudowaną elastyczność, aby wykorzystać tego rodzaju nowe możliwości. Jest to więc dobre dopasowanie między naszą solidną misją z sześcioma satelitami i potrzebujemy tylko czterech, a nową tanią, szybką -zdolność zwolnienia.”
„Kawioholik. Fanatyk alkoholu na całe życie. Typowy ekspert podróży. Skłonny do napadów apatii. Internetowy pionier”.
More Stories
Boeing może nie być w stanie obsługiwać pojazdu Starliner przed zniszczeniem stacji kosmicznej
Jak czarne dziury stały się tak duże i szybkie? Odpowiedź kryje się w ciemności
Studentka Uniwersytetu Północnej Karoliny zostanie najmłodszą kobietą, która przekroczy granice kosmosu na pokładzie Blue Origin