16 kwietnia, 2024

MSPStandard

Znajdź wszystkie najnowsze artykuły i oglądaj programy telewizyjne, reportaże i podcasty związane z Polską

Polskie szkoły przyjmują dzieci z Ukrainy

Polskie szkoły przyjmują dzieci z Ukrainy

Szkoła Podstawowa w Krakowie nr. Dyrektorka Magdalena Mazur przygotowała uroczyste powitanie dla 80 ukraińskich uczniów, którzy przybyli pierwszego dnia zajęć w 12. klasie. Nieśmiałych pierwszoklasistów i hałaśliwych nastolatków zaproszono w małych grupach do specjalnej klasy, gdzie znaleźli biurko z nowymi przyborami szkolnymi. „Przynieś torbę” nalegała pani Mazur. „Chcesz zeszyty czy linijkę? Witamy w naszej szkole. Bardzo się cieszymy, że Cię widzimy.

Siedem miesięcy po rosyjskiej inwazji na Ukrainę przez Polskę przeszło ponad 5 mln uchodźców. Niektórzy wrócili na Ukrainę tymczasowo lub na stałe. Inni przenieśli się w głąb Europy.

Dla większości w Polsce przyszłość jest niepewna. Czy to tylko przerywnik, czasowy pobyt za granicą? Albo zaczynasz nowe życie w nowym kraju? Ich odpowiedzi zależą od wielu rzeczy, w tym od wyniku wojny i głębi ich korzeni w Polsce.

Jednym z najtrudniejszych problemów, z jakimi borykają się ukraińskie dzieci, jest język.

Nikt nie zna dokładnej liczby ukraińskich uchodźców pozostających w Polsce, ale szacunki sięgają nawet 2 milionów. Uważa się, że Kraków, drugie co do wielkości miasto w kraju, zamieszkuje około 150 000 osób – ponad 15% populacji. Prawie wszystkie były kobietami, a według niektórych szacunków ponad trzy czwarte przyjechało z dziećmi.

W pierwszych miesiącach wymagania przybyszów były surowe. Większość uciekła z Ukrainy z małymi walizkami, a polskie społeczeństwo obywatelskie kwitło. Według jednego z badań dwie trzecie Polaków zabierało ludzi do swoich domów lub ofiarowywało żywność i inne przedmioty. Władze miasta Krakowa wydały 25 milionów dolarów na pomoc w nagłych wypadkach, w tym tymczasowe schronienie. Teraz, siedem miesięcy później, potrzeby są od dawna: praca i stałe domy dla kobiet oraz kształcenie tysięcy dzieci.

Po lewej dyrektor Magdalena Mazur z krakowskiej Szkoły Podstawowej nr. 12 wita pierwszoroczniaków. Po prawej, ukraińskie dzieci zwracają szczególną uwagę w klasie. Kraków, Polska, wrzesień. 1.


Zdjęcie:

Tamar Jacoby

SZKOŁA PODSTAWOWA NR. W wieku 12 lat sześciu „pomocników” mówiących po ukraińsku przenosi się z klasy do klasy. Psycholog spotyka studentów, którzy usiłują zrozumieć swoje wojenne przeżycia. Według pracowników szkoły nie doszło do znaczącego sprzeciwu ze strony polskich rodziców.

Jednym z najtrudniejszych problemów, z jakimi borykają się ukraińskie dzieci, jest język. Szkoła nr. 12 ma trochę polskich ćwiczeń. Inne szkoły oferują zajęcia przygotowawcze – zazwyczaj w pełnym wymiarze godzin przez kilka miesięcy – dla uczniów, których język polski jest tak słaby, że zmagaliby się z normalną klasą. Ale pani Mazur otrzymała niewielkie dodatkowe fundusze od władz miasta i stara się pokryć koszty wszystkiego, co chce zaoferować.

Podobnie jak w wielu szkołach, ukraińscy uczniowie wepchnęli się do klasy polskich dzieci – oba języki są bardzo podobne – i pracownicy mają nadzieję, że nowicjusze znajdą sposoby na samodzielne uczenie się. Pomoc rodziców. „Podejście do zlewu lub pływania działa dobrze” – wyjaśniła Krystyna Klanowska, zastępca dyrektora innej krakowskiej szkoły. „W ubiegłym roku 82 naszych ukraińskich uczniów awansowało do następnej klasy”.

W całym regionie jakość jest bardzo zróżnicowana w zależności od szkoły. SZKOŁA PODSTAWOWA NR. 12 jest jedną z niewielu wyróżnionych firm. Ale wielu ukraińskich rodziców jest niezadowolonych z preferencji swoich dzieci.

Podziel się swoimi przemyśleniami

Jak wojna na Ukrainie i napływ uchodźców zmieni Polskę? Dołącz do rozmowy poniżej.

„Chcą dobrze” – wyjaśniła Ludmiła Szkolna, pochodząca z Wyszogrodu na północ od Kijowa, o szkole jej dzieci we wsi 20 mil od Krakowa. „Nauczyciele są mili i przyjaźni, ale to nie wystarczy, jeśli moje dzieci nie rozumieją, co dzieje się w klasie.

Rodzice starają się wypełnić luki. Pani. Kiedy dzieci Shkilny wracają do domu ze szkoły, spędzają popołudnie w Internecie, uczęszczając na zajęcia w ich starej szkole w Wyszhorodzie. Pani. Shkilna, były robotnik fabryczny, który uczy się języka polskiego, próbuje pomóc swoim dzieciom w odrabianiu lekcji.

Pomagają też niektóre polskie rodziny. Business manager Ana Michalska organizuje kolegów rodziców w krakowskiej szkole, aby sponsorowali 40 ukraińskich kolegów z klasy swoich dzieci. W marcu jej grupa pomogła w dostarczaniu przyborów szkolnych. Następnie polscy rodzice kupili nowe rowery dla ukraińskich uczniów. Wielu w Krakowie obawia się, że polski odbiór będzie słaby, ale pani. Podstawowa grupa Michalskiej pokrywa koszty obiadów dla dzieci uchodźców.

SZKOŁA PODSTAWOWA NR. 12 przyjęło 80 nowych studentów z Ukrainy od czasu rosyjskiej inwazji. Kraków, Polska, 21 marca.


Zdjęcie:

Agencja Wyborcza/REUTERS

Pani Michalska i Olena Tiszczenko z Szebiediwki na zachodniej Ukrainie zbliżyły się tak bardzo, że pani Tiszczenko zaprosiła swoją polską przyjaciółkę na matkę chrzestną jej najmłodszej córki. Pani Tszczenko mówi, że „kocha” Polskę. Jest zadowolony ze szkoły swoich dzieci i ma nadzieję, że po wojnie zostanie w Krakowie. Ale wciąż potrzebuje stałego domu i pracy.

Podobnie jak około jedna trzecia uchodźców w Krakowie, pani Tiszczenko mieszka za darmo w mieszkaniu opłacanym przez polską rodzinę, w jej przypadku wykonawcę budowlanego, który przed wojną zatrudniał męża. Wielu polskich gospodarzy otrzymywało niewielką dotację od rządu na każdego uchodźcę, którego przebywali. Jednak w większości przypadków, w przypadku wszystkich rodzin z wyjątkiem najsłabszych, finansowanie to skończyło się dawno temu.

Kiedy polscy gospodarze zaczną męczyć się długoterminowymi gośćmi i co stanie się z takimi osobami jak pani Tyschenko? Rynek mieszkaniowy w Krakowie był napięty jeszcze przed rosyjską inwazją, a popyt ze strony napływających uchodźców znacznie przewyższał podaż mieszkań na wynajem.

Pani Tiszczenko mówi, że chce pracy i zapisała się na sześciomiesięczny program szkoleniowy, aby zostać opiekunem osób starszych. Nikt nie wie dokładnie, ilu uchodźców znalazło pracę w Polsce, ale kilka ankiet przeprowadzonych wiosną i latem sugeruje, że może to być nie więcej niż 20-30%.

– Oczywiście to najlepsza odpowiedź – tłumaczy Konrad Betziwier, profesor spraw międzynarodowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. „Ale czy to działa w przypadku większości uchodźców? Nie podążają tą samą ścieżką, co klasyczni migranci zarobkowi. Samotna matka ze słabymi polskimi umiejętnościami, doświadczeniem zawodowym i brakiem opieki nad dziećmi to zupełnie inna historia.

Oksana Ryaboshapka z Pawłohradu w środkowej Ukrainie jest bardziej optymistyczna. Jej historia ukazuje wyzwania, które stoją przed nami, ale także odporność wielu uchodźców, którzy są zdeterminowani, by zrobić wszystko, aby przetrwać na wygnaniu.

Pani Ryaboshapka przed wojną pracowała jako inżynier projektujący rakiety w państwowym laboratorium badawczym. Wraz z dwójką dzieci przybyła do Polski w połowie marca i zamieszkała na wsi niedaleko Krakowa, gdzie pani Riaboshopka znalazła pracę zapełniając półki w supermarkecie. Po sześciu tygodniach postanowił spróbować szczęścia w Irlandii, gdzie jego zdaniem perspektywy pracy byłyby lepsze. Ale nawet tam wykonywała służebną pracę: trzy dni w tygodniu w supermarkecie i dwa dni jako sprzątaczka w centrum medycznym.

„Robię to, co muszę”, powiedziała filozoficznie, „i nie mam nic przeciwko temu. Nie jestem wyjątkowa. Tysiące kobiet takich jak ja musiało opuścić Ukrainę i teraz musi znaleźć sposób na wyżywienie swoich rodzin .Dla mnie to nie problem.To kolejny krok..zobaczymy, co będzie później”

Copyright ©2022 Dow Jones & Company, Inc. Wszelkie prawa zastrzeżone. 87990cbe856818d5eddac44c7b1cdeb8

READ  Polska obniża stopy procentowe, co powoduje osłabienie złotego w stosunku do dolara