Stany Zjednoczone i Unia Europejska ostro skrytykowały nowe prawo, które zdaniem polskiej opozycji jest równoznaczne z kampanią publicznego zawstydzania.
„Polska jest tutaj!” – krzyczał lider opozycji Donald Tusk przed wielotysięcznym tłumem zgromadzonym w centrum Warszawy w niedzielę. „Nikt nas nie uciszy!”
Partie opozycyjne i ich zwolennicy, w tym organizacje społeczeństwa obywatelskiego, przemaszerowały przez polską stolicę, aby uczcić 34. rocznicę pierwszych demokratycznych wyborów w Polsce w 1989 r., odkąd Partia Komunistyczna zrzekła się monopolu władzy.
„Tysiące nas, tysiące ludzi z Polską w sercu, miliony Polek i Polek nie dały się załamać przed telewizorami, nie dały się zastraszyć” – kontynuował Tusk.
Tusk był otoczony przez byłego prezydenta Polski Lecha Wałęsę, wybitnego przywódcę opozycji z Gdańska, który założył Solidarność, ruch mający na celu zakończenie rządów komunistycznych w Polsce.
Stołeczne metro było zatłoczone, gdy uczestnicy udali się na paradę, która rozpoczęła się na Placu Na Rozdrożu.
Główne postulaty protestujących to „wolne i uczciwe wybory” oraz „demokratyczna, europejska Polska”, marsz zgromadził szerokie grono osób dotkniętych decyzjami rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość (Bis), w tym kobiety. grupy praw człowieka i działacze LGBT.
Protesty są następstwem ustawy uchwalonej w polskim Sejmie w zeszłym tygodniu i zatwierdzonej przez prezydenta Andrzeja Dudę, która miałaby powołać komisję do zbadania rosyjskich wpływów i współpracy z rosyjskimi urzędnikami począwszy od 2007 roku.
PiS, największa partia w Sejmie, jest sponsorem ustawy i jest powiązany z Dudą.
Komisja w proponowanym obecnie kształcie miałaby badać wpływ Rosji na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski, w tym osoby publiczne i firmy powiązane z Moskwą, które mogłyby zaszkodzić Polsce.
Zgodnie z opublikowanym przez Sejm tekstem, „ustawa ta dotyczy funkcjonariuszy publicznych lub członków wyższego personelu administracyjnego, którzy pod wpływami rosyjskimi działali na szkodę interesów RP w latach 2007-2022”.
Ponadto ustawa ma wyraźnie „na celu zapobieżenie wznowieniu działań pod wpływami rosyjskimi na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej”.
Propozycja ta okazała się głęboko kontrowersyjna.
Kopia uprawnień
Komisja ma uprawnienia do nakładania różnych kar, w tym 10-letniego zakazu uzyskiwania poświadczenia bezpieczeństwa lub pełnienia funkcji publicznych, a także cofania pozwoleń na broń.
Eksperci twierdzą, że środki te w rzeczywistości podlegałyby jurysdykcji sądów i innych organów rządowych w kraju, a nie komisji ad hoc utworzonej w celu kopiowania lub zastępowania procesu sądowego.
Odkąd rosyjska inwazja na Ukrainę na pełną skalę rozpoczęła się w zeszłym roku, kraje graniczące z Ukrainą martwią się, że Kreml przełoży się na tajne lub złowrogie wpływy. Jeszcze przed pierwszym atakiem na Ukrainę w 2014 roku wpływowe działania Moskwy od dawna budziły w Polsce niepokój.
Wielu w Polsce postrzega powołanie komisji jako próbę wzmocnienia przez PiS swojej pozycji w społeczeństwie przed nadchodzącymi wyborami.
– Podczas gdy PiS wciąż prowadzi w sondażach, widać duże zmęczenie, zwłaszcza wśród ich umiarkowanych zwolenników – tłumaczy Christopher Lash, historyk i profesor Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
„Nikt nie mówi, że rosyjskie wpływy nie powinny być badane. Ludzie martwią się, że ta komisja jest częścią gry politycznej partii rządzącej, ponieważ są już ludzie, których zadaniem jest zbadanie sprawy” – kontynuował.
Według niego jest to jak „polowanie na czarownice”.
Ustawa spotkała się z potępieniem ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej.
„Rząd USA jest zaniepokojony tym, że polski rząd uchwalił nowe prawo, które może zostać wykorzystane do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce” – powiedział rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller.
Powiedział, że taka ustawa „może zostać wykorzystana do zablokowania nominacji polityków opozycji bez należytego procesu”.
W odpowiedzi na falę krytyki Duda zaproponował zmiany w ustawie, które miałyby odebrać komisji te uprawnienia i ograniczyć jej zdolność do wykonywania wyroków.
Wyjaśnił też, że posłowie nie będą wchodzić w skład komisji.
Szymon Hołownia, szef opozycyjnej partii Polska 2050, szydził z wypowiedzi prezydenta, mówiąc, że zasadniczo wycofał się z własnej retoryki z początku tygodnia.
„Prezydent Duda skorzystał dziś z prawa weta wobec własnego podpisu. A Sejm będzie miał teraz wybór: może wybrać opinię prezydenta z poniedziałku lub jedną z piątku” – napisała na Twitterze Hołownia.
Krytyka Rosji jest konieczna do zdobycia władzy politycznej
Rosyjska inwazja na Ukrainę na pełną skalę rozpaliła historyczne urazy na całym kontynencie, zwłaszcza w krajach najbardziej dotkniętych ręką Rosji.
Polska i Rosja historycznie rywalizowały o terytoria, takie jak dzisiejsza Ukraina, Białoruś i Litwa, i miały burzliwe stosunki polityczne.
„W miarę historycznego osłabienia Polski Rosja zyskała duże terytorium i przejęła dwie trzecie dawnej Rzeczypospolitej” — wyjaśnia Lash. „Istnieje więc historyczna obawa, że Polska utraci suwerenność na rzecz Rosji lub będzie przez nią zagrożona”.
Strach, który PiS wydaje się chętnie wykorzystywać.
Jeszcze przed zeszłoroczną inwazją Kreml wydał znaczny kapitał polityczny, próbując umniejszyć swoją historyczną rolę w osłabianiu potęgi Polski.
W 2020 roku Moskwa rozpoczęła błyszczącą kampanię, by nazwać pakt Ribbentrop-Mołotow, podpisany między nazistowskimi Niemcami a Związkiem Radzieckim, rozbiorem Polski – który doprowadził do wkroczenia do kraju wojsk radzieckich 15 dni po Niemcach – jako zło konieczne.
Z kolei Polska mocno wspierała Ukrainę i krytykowała Nord Stream 2, który pozwolił jej dostarczać gaz ziemny bezpośrednio do Niemiec, z pominięciem wschodnioeuropejskich sąsiadów Rosji.
„Krytykowanie Rosji nie jest kontrowersyjne” – zapewnia Lash. „Wszystkie odcienie polskiej sceny politycznej są antyrosyjskie, z wyjątkiem najmniejszych aktorów politycznych.
„Wygląda na to, że cel [of the commission] Chodzi o polaryzację debaty i zrównanie ludzi z prorosyjskimi lub prokremlowskimi”.
Zdaniem większości ekspertów były polski premier Tusk znajduje się na szczycie listy spodziewanych celów komisji.
Spotkanie zaciekłych rywali
Z opozycyjnej Platformy Obywatelskiej (PO) Tusk był dwukrotnie premierem, w latach 2007-2014 był przewodniczącym Rady Europejskiej w Brukseli, a później przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Jest to największy okręg wyborczy w Parlamencie Europejskim.
Niektórzy twierdzą, że przeprowadzka Tuska do Brukseli doprowadziła do wyboru PiS do władzy w 2015 roku. Jego doświadczenie w unijnej hierarchii było ostro krytykowane przez lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, który często przedstawiał UE jako wroga. Suwerenna Polska i jej partia są nieustannie na kursie kolizyjnym z EPL.
„Zarówno Tusk, jak i Kaczyński byli dwiema fundamentalnymi, centralnymi postaciami polskiej polityki od początku XXI wieku” – powiedział Lash. „Tusk jest postrzegany jako najbardziej śmiercionośny wróg Kaczyńskiego i jedyny, który może mu się przeciwstawić i sposób, w jaki kontroluje polską politykę”.
Polska otwarcie zrównała swoje cele w polityce zagranicznej ze Stanami Zjednoczonymi, a kiedy Tusk był premierem, administracja prezydenta Baracka Obamy próbowała obrać kurs pośredni z Rosją.
„Tusk, podobnie jak Obama w USA, próbował jakiegoś resetu z Rosją w 2009 i 2010 roku, ponieważ taka była ogólna sytuacja i był to inny czas. To będzie główny okres, na którym skupi się komisja” – wyjaśnił Lash.
Z drugiej strony PiS twierdzi, że zawsze ostrzegał przed ekspansjonistycznymi planami Rosji. Teraz, gdy większość mocarstw zachodnich zwróciła się przeciwko Moskwie, chętnie zarabiają na tym rzekomym dziedzictwie.
Jak przewidywał Lash: „Będą próbowali przedstawiać się jako prawdziwi patrioci, którzy zawsze ostro krytykują Rosję”.
„Przyjazny praktyk podróży. Miłośnik jedzenia. Bezkompromisowy rozwiązywacz problemów. Komunikator”.
More Stories
Polski premier Donald Tusk radzi patronom Nord Stream, aby „zachowali spokój”
Polskie akcje wzrosły w końcówce handlu; WIG30 zyskał 0,89% według Investing.com
Polskie akcje tracą w końcówce handlu; WIG30 spadł o 0,58% według Investing.com